Kto nie lubi być zakochany? Najlepiej z wzajemnością. Bycie w relacji tworzy nową jakość. Pod warunkiem, że nie chcemy w ten sposób wypełnić wewnętrznego deficytu, a zaspokoić rzeczywiste potrzeby – zaznacza psychoterapeuta Mateusz Ostrowski. I choć nie da się zakochać na zawołanie, to jednak w nowym roku możesz zrobić wiele, by otworzyć się na miłość.
– Poznaliśmy się przez internet. – Nie wiedziałam, że umawiasz się przez net! – Wiesz, po rozstaniu z Rafałem miałam kryzys, chciałam poprawić sobie samoocenę i umówiłam się kilka razy, ale to była pomyłka, aż w końcu trafiłam na Daniela… – Oj, widzę, że zakochałaś się po uszy.
Po latach, jak się okazuje, Laura i Karol postanowili poszukać miłości na nowo. I choć eksperci w programie ich ze sobą nie połączyli, to właśnie oni doczekali się szczęśliwego
Mam nadzieję, że teraz już wiesz, jak rozkochać w sobie faceta na nowo, nawet jeśli się rozstaliście lub w waszym związku pojawiła się zdrada. Na koniec chciałbym tylko ponownie zachęcić cię do skorzystania z niezastąpionego źródła wiedzy o odzyskaniu miłości partnera, jakim jest Klucz Do Odzyskania .
Poczekaj, jest szansa zakochać się w nim na nowo! Autor: Ewa Raczyńska. Publikacja: 22.11.2017 . Bo skupiałaś się na jego dobrych cechach, na tym, co było
Łapcie kolejny hit od Freaky Boys, który wykonali podczas Najszybszego Koncertu Świata w Gdyni :)..::SUBSKRYBUJ VOX FM::..https://www.youtube.com/voxfmpl?sub
. polski arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński angielski Synonimy arabski niemiecki angielski hiszpański francuski hebrajski włoski japoński holenderski polski portugalski rumuński rosyjski szwedzki turecki ukraiński chiński ukraiński Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń wulgarnych. Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń potocznych. Mógłbym się zakochać na śmierć lata temu. Nie może sie nie zakochać na dachu. Ale nie można się zakochać na zawołanie. But you don't go around trying to fall in love. Gdy tak na mnie patrzysz, mógłbym się zakochać na zabój. When you look at me like that, I could fall hard. Jedzenie i picie nie jest problemem, ponieważ są niezliczone restauracje, winiarnie, tradycyjne sklepy spożywcze, gdzie na pewno się zakochać na jedzenie i wina z doliny Douro. Eating and drinking is not a problem, because they are countless restaurants, wine bars, traditional grocery stores, where you surely fall in love for the food and wine of the Douro Valley. Niestety możesz zakochać na zabój we mnie się The only doom that's glooming is you loving me to tears. Niestety możesz zakochać na zabój we mnie się - Już mogło się to stać The remote control was in my hand! - ... only doom that's glooming... Niestety możesz zakochać na zabój we mnie się Pozostałe wyniki Znaleźć kogoś i zakochać się na dobre. That I can just find someone and fall in love and have it last. Pijąc, chcieliśmy zakochać się na powrót. So we tried drinking our way back into love. Chciałabym zakochać się na nowo, Gaetano. Więc wybrać dobry hotel i spróbować tradycyjnej rumuńskiej potrawy będzie można zakochać się na pewno. So, choose a good hotel and try the traditional Romanian food you will fall in love with for sure. A za kilka lat, możemy spotkać się ponownie i zakochać się na prawdę. And a few years from now, maybe we'll meet up again and fall in love for real. Maggie (Greta Gerwig) jest nowoczesną dziewczyną z Nowego Jorku, która nie jest w stanie zakochać się na dłużej niż 6 miesięcy, ale bardzo chciałaby zostać matką. Maggie (Greta Gerwig) is a modern girl from New York who is unable to fall in love for more than 6 months, but would very much like to be a mother. Pomagam mu zakochać się na śmierć! Każdy może się zakochać... ale zasługujesz na mężczyznę dojrzałego emocjonalnie by trwał w tej miłości. Anybody can fall in love, but what you deserve is a man with the emotional maturity to stay in love. Można się w nim zakochać jeszcze przed dotarciem na miejsce. Taki wyjazd pomoże zmienić odczucia, na nowo zakochać się i poznać z nowej strony. This trip will help to change the feeling, to fall in love again and get to know each other. Nie musisz się przejmować wiesz, Nikt nie musi się zakochać natomiast wszyscy musimy na końcu umrzeć. You don't have to worry you know, nobody has to f all in love and everybody gets to die in the end. To nie czas na to Zakochać możesz się później This is not time for that You can fall in love later Nie znaleziono wyników dla tego znaczenia. Wyniki: 1586. Pasujących: 8. Czas odpowiedzi: 215 ms. Documents Rozwiązania dla firm Koniugacja Synonimy Korektor Informacje o nas i pomoc Wykaz słów: 1-300, 301-600, 601-900Wykaz zwrotów: 1-400, 401-800, 801-1200Wykaz wyrażeń: 1-400, 401-800, 801-1200
Jak ponownie odnaleźć miłość, jeśli czujesz że wasze relacje osłabły? Czy uczucie które kiedyś was łączyło można już skreślić, czy warto o nie zawalczyć? Może nie wszystko jest stracone? Relacje są trudne, wszyscy wiemy, że tak jest. Bez znaczenia, jak długo jesteście w związku, są dobre i złe dni. Są chwile, kiedy nie możecie czuć się bardziej szczęśliwi i zakochani, a potem są dni, w których zastanawiacie się po co właściwie jeszcze razem jesteście i czy cokolwiek was łączy. Udane związki nie są jak spacer w parku – to mnóstwo kompromisu i ciężkiej pracy. Wszyscy mają wzloty i upadki, ale jeśli czujesz że osiągnęłaś bądź osiągnąłeś pewną granicę – czas na poważne decyzje. Zanim jednak zrezygnujesz ze swojego związku, zastanów się czy jest coś co można zrobić, aby przywrócić go do stanu zakochania. Jak zakochać się w partnerze? Dobrą wiadomością jest to, że jeśli ty i twój partner chce ocalić swój związek, istnieją sposoby, aby to zrobić. Dlaczego by nie spróbować tych 10 wskazówek? 1. Powiedz im to, czego potrzebują. Znacie się jak nikt i doskonale wiecie czego potrzebuje druga osoba, co chce usłyszeć. Często przyczyną kryzysu może być seria zwykłych nieporozumień, które prowadzą do punktu, w którym czujesz, że twój związek nie działa. Jeśli powiesz partnerowi dokładnie to, czego potrzebuje – masz szanse uzdrowić waszą relację. Niemal jak u lekarza, gdzie pacjent mówi o swoich objawach a mądry lekarz daje mu lek. Tu lekiem będą słowa. Nie należy oczekiwać, twój partner będzie czytać w myślach. Tak więc, jeśli czujesz się niezadowolony z relacji, powiedz mu, czego chcesz i powiedz to co chce usłyszeć. 2. Proś o to czego potrzebujesz i słuchaj o potrzebach Twojego partnera. Jeśli jego potrzebą jest zdystansowanie się na osobności, bądź zwrócenie szczególnej uwagi na pracę – daj mu to. Może to trochę potrwać, żeby naprawdę zrozumieć przyczyny problemów i wypracować to, czego dokładnie pragniecie. Ale jeśli przydażyła wam się ogromna zmiana, po której staliście się nieco inni – wiedzcie, ze tak się zdarza i nie jest to powód do skreślenia partnera. „Kiedyś byłeś inny/byłaś inna”. Kiedyś każdy by inny 😉 A czasami może to być trudne, aby usłyszeć, aby zrozumieć. Ale jeśli nie komunikujecie się skutecznie, twój związek najprawdopodobniej się rozpadnie. 3. Bądź otwarty na to, o co prosi partner. Łatwo powiedzieć prawda? Czasem wydaje nam się, ze oczekiwań jest zbyt wiele i to my stale się poświęcamy, natomiast z drugiej strony starań brak, ale czy czasem nie chciałabyś powiedzieć sobie: a co mi szkodzi i jeszcze raz spontanicznie wyruszyć na weekend, choć na chwilkę zapomnieć o obowiązkach, zamiast ciosać na głowie partnera kołki i wyliczać obowiązki i zobowiązania? To bardzo proste, aby zobaczyć błędy innej osoby, a znacznie bardziej wymagające, aby zobaczyć własne. Dlatego należy zachować otwarty umysł, być wrażliwym i współpracować. 4. Bądź pozytywny. Kiedy już raz powiesz, zauważysz coś negatywnego na temat partnera, łatwo przekształcisz to w schemat myślowy. To droga prosto w dół. dodatni. Kiedy po raz pierwszy pomyślisz o tym, że już się nie kochacie, łatwo będziesz przypominać sobie tę myśl przy każdej okazji. Pozytywne myślenie to samospełniająca się przepowiednia. Więc jeśli chcesz, aby kontynuować związek, trzeba myśleć pozytywnie. Jeśli jesteś zbyt negatywna będzie prawie niemożliwe, aby zobaczyć wyjście z sytuacji. 5. Dyskusja o przyszłości. Jeśli chcesz poczuć podekscytowanie i czerpać satysfakcję ze swojej relacji ponownie – snuj plany, myśl i rozmawiaj o przyszłości. Mając plany i wyobrażając sobie przyszłość, a jednocześnie siebie razem zbliżycie się do siebie. W ten sposób będziecie działać na rzecz wspólnego celu widząc siebie razem w przyszłości. Ten wspólny obraz jak wspólny dom czy dzieci sprawicie, że wasz związek stanie się silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. 6. Znajdź czas dla siebie i daj taki czas partnerowi. Będąc w związku często zaniedbujemy rozwój osobisty, zaniedbujemy przyjaciół. Zawężamy krąg znajomych i zainteresowań. To błąd, bo to niezdrowo przebywać razem stale. Jeśli spędzasz większość swoich wieczorów siedząc w fotelu bezmyślnie patrząc w telewizor, łatwo zgubisz kontakt z partnerem. Wspólnie spędzany czas jest ważny aby utrzymać iskrę w związku. 7. Stale podejmuj wysiłek. To ogromnie ważne w związku: nie przestać się starać. Wiele związków się rozpadło, bo partnerom po prostu już się nie chciało. Powierzchowność nie jest najważniejszą częścią naszego życia, ale jeśli nie zależy wam na tym, aby np. ładnie wyglądać w swoim towarzystwie. Okazujesz zainteresowanie. 8. Próbuj nowych rzeczy. Często wystarczy trochę zmienić, aby wiedzieć, jak by się znowu w miłości. Warto podjąć nowe hobby, udać się na wycieczkę lub spróbować czegoś, co zawsze chciałeś zrobić. Nowe doświadczenia sprawiają, że wypadacie ze związkowej rutyny i czujecie powiew świeżości. Poznajecie się na nowo. 9. Bądź cierpliwy i życzliwy. Pamiętaj, że każdy przechodzi przez trudny okres. Jeśli pamiętasz dobre czasy i ważniejsze dla ciebie jest aby do nich wrócić, zamiast próbować układać życie od nowa: na pewno się uda! LovePanky
zapytał(a) o 15:31 Czy można zakochać sie na nowo? Po dużym okresie czasu niewidzenia sie z chłopakiem stwierdziliśmy, że to nie ma sensu. Juz nie idzielismy sie 6 msc, ostatnio wyszedł on z inicjatywą spotkania, ale nie doszło do niego. Wcale nie rozmawiamy ani nie piszemy. Gdy po 6 miesiącach dojdzie do spotkania możliwe jest, że poczuje on to na nowo?
Zobacz także: czym jest promiskuityzm – Kiedy tchórzysz? Czesław Mozil: Tchórzę, kiedy czegoś się ode mnie wymaga. Kiedy słyszę faceta, który opowiada o swoim nieudanym podboju, porażkach, a i o tym, że się poddawał i na końcu zdobył jej serce, to mnie to strasznie jara. – Że tak o nią walczył? Czesław Mozil: Tak. I wtedy robi mi się ekstremalnie smutno. Bo ja albo nie spotkałem takiej kobiety, albo po prostu dziecinnie zadzieram – po odmowie – nos do góry i myślę: Nawet nie wiesz, co straciłaś. – Może w swoim życiu nie stworzyłeś miejsca na miłość? Czesław Mozil: Jak ty to mówisz, to brzmi to strasznie. A jak mam skojarzenia bardzo romantyczne, to jak dialog z końcówki filmu. Mam nadzieję, że tak nie jest. Jest muzyka. W liceum mówiłem swojej nauczycielce, że chętnie podpiszę kontrakt z diabłem, żeby żyć ze swojej muzyki. – Mały Czesław, bo dzieci często tak mają, rzeczywiście w swoim pokoiku wzywał diabła, żeby podpisał z nim cyrograf? Czesław Mozil: Nie, ale to sobie wyobrażałem. Że gdyby przyszedł pan i powiedział: „W tej chwili, chłopczyku, masz wybierać: tak albo tak”, to powiedziałbym: „Chcę muzykę”. Ze świadomością, że coś za coś. – Może więc podpisałeś ten cyrograf, bo może wystarczy go w myślach podpisać? Czesław Mozil: Albo go sobie wmawiać, albo używać jako ucieczki od problemów miłosnych. Mimo że uważam się za totalnego romantyka, to jeśli przyjaciółka, kochanka ma wchodzić w moje życie, trochę więcej miejsca w nim zajmować, to ja się od razu zwijam. I to nie pozwala mi poczuć tej osoby troszeczkę inaczej. – W ten sposób nie poznajesz kobiet w ogóle. Czesław Mozil: Czasami, to brzmi strasznie nie fair, ale taka partnerka jest prawie jak substytut alkoholu czy tabletek na sen. Bo jest się po koncercie, adrenalina i trudno zasnąć, a łatwiej, kiedy masz partnerkę i wino. A 2011 rok to była ciągła adrenalina. Chciałem pokazać sobie i innym, że ja potrafię to, to i to, że można połączyć ten świat medialny z wiarygodnością artystyczną! Dlatego wymyśliłem z rok temu i powiedziałem menedżerce: „Asiu, zagrajmy w każdy poniedziałek, po tych lajfach w »X Factorze«. Zabukujmy poniedziałki w małych wioskach, żebym mógł zejść z telewizora, mentalnie też odsapnąć i być trzeźwy w poniedziałek rano. I żeby ludzie sprzed niedzielnego telewizora mogli mnie poniedziałkowego zobaczyć u siebie w mieście”. – I jak oni Cię w te poniedziałki odbierają? Czesław Mozil: Przepięknie! I przychodzą dalej ci, którzy przychodzili cztery i pięć lat temu, co mnie bardzo cieszy. Gramy dość trudny koncert, złożony z bardzo starych kawałków, mało hitów, a ludzie rozumieją. Przychodzą na muzykę, a nie na gwiazdę niedzielnego wieczoru w TVN. – Tak Czesław się uwiarygadnia przed sobą i widzami. A kiedy Czesław cierpi? Czesław Mozil: Jak ludzie próbują znaleźć gdzieś ściemę, we mnie, w moim graniu. – A może Ty też cierpisz przez to, że się w sobie nie mieścisz? Nie masz takiego wrażenia, że jest Ciebie za dużo jak na jednego człowieka? Czesław Mozil: Tak mi powiedziała kiedyś menedżerka. I matka też: „Ty chcesz wszystko”. – A umiesz w ogóle odpoczywać, oprócz alkoholu? Czesław Mozil: To coraz trudniejsze, nawet gry komputerowe, które kiedyś były dla mnie wielką rozrywką, przestają działać. Absurdalne jest to, że wszystko, od czego chciałem uciec, czyli to szkolne poczucie, że jesteś do tyłu, masz nieoddane zadania, wróciło. To poczucie mam, gdy chodzi o moją twórczość, mniej teraz tworzę czy piszę melodii. Teraz często siadam, bo wiem, że muszę siąść i „odrobić” muzykę. – Jak zadanie z matematyki. Czesław Mozil: Prawie. A ja bym chciał dojść do takiego stadium, że będę po prostu tworzył. Jestem jeszcze strasznie, cholernie niedojrzały jako twórca. Muszę mieć dwa, trzy dni pijactwa, nudzenia się, ale w jednym miejscu. I jak się budzę troszeczkę skacowany, wtedy mogę pochodzić nago po mieszkanku, koło pianina siąść i zacząć się z nim dogadywać. – Może odpoczywasz podczas „X Factora”? Siedzisz, słuchasz sobie muzyki… Czesław Mozil: Na pewno to nie jest praca, która mnie psychicznie i fizycznie wykańcza. Tutaj jestem sobą, przeżywam, taka trochę zabawa. Tylko że to trwa 25 dni w roku! I wiem, że w poniedziałek, kiedy wrócę z trasy, będą pustki. Może powinienem się nauczyć troszeczkę mniej balować na trasach, żeby takim nie wracać w poniedziałek, bo to jest jak domino – balujesz cały weekend, wracasz, pustka i masz wielką potrzebę pociągnięcia dalej tego balu… – Wpadasz w taki pijacki dygot? Czesław Mozil: Tak, czasami coś takiego miałem. Po trasie jest poniedziałek i mam pięć dni, zanim pojadę znowu w trasę. I czasami ten bal trwał sześć dni. Wiem, że musi być balans, ale nie lubię takiej myśli, że idę na imprezę i wracam o godzinie drugiej. – No to o której chcesz wracać?! Czesław Mozil: O drugiej. Ale dwa dni później. I lubię to, co taki bal może dać głowie, bal trzydniowy potrafi oczyścić mnie umysłowo… – Oczyścić… Czesław Mozil: Tak, czuję się świeży, nowy umysłowo. Straciłem jeden dzień, kilka, ale bardzo zdrowo jest wrócić z powrotem. Jedną rzecz chciałbym tylko podkreślić – ja dużo pracuję, jestem bardzo zdyscyplinowany. – Ale ciągle nie odrobiłeś wszystkich zadań, masz zaległości. Czesław Mozil: Inaczej. Moje życie składa się z pracy i z balowania. – Nie boisz się alkoholizmu? Czesław Mozil: Boję się. Boję się wszelkich nałogów, ale próbuję… – Mieszkasz w Krakowie, tamtejsi alkoholicy mówią o sobie, że nie są alkoholikami, tylko pijakami. Czesław Mozil: Mam meldunek w Krakowie, a kredyt spłacam w Warszawie, na Pradze. Uciekłem od Krakowa; był jednym z powodów mojego powrotu do Polski, chciałem zamieszkać w tym pięknym mieście. Ale tam nie ma prawie wieczoru, żeby ktoś mnie nie zaczepił, tam są bitki. Ostatnio wszedł gość do jakiejś małej knajpy i trzy gołębie wrzucił, krzycząc: „Niech was osrają!”. Rzuciłem się na niego. Kraków jest tak zakompleksiony, jeżeli chodzi o ten artyzm, nie mogą się wyluzować, czuć tą „spinę” w każdej knajpie. To jest jak komentarze na Pudelku razy tysiąc. – Tylko trzeba znać cytaty z literatury. Czesław Mozil: Tak, a ja, mimo że mam matkę polonistkę, bardzo mało czytałem. – Nie boisz się, że jesteś debilem, skoro nie czytałeś? Czesław Mozil: Skoro mam 32 lata, to sam już doszedłem do tego, że nie jestem debilem. Mam formę emocjonalnej inteligencji, choć intelektualnych zasobów dużo mi brakuje. I boję się alkoholizmu, jak boję się wszelkich innych nałogów. – Tak jak boisz się miłości, tak się boisz alkoholizmu. Czesław Mozil: Inaczej. Moja menedżerka powiedziała mi tak: „Jesteś uzależniony, tylko uzależnienia się zmieniają”. Jest taka forma uzależnienia: jak tutaj coś się uspokaja, to nagle chodzę w inne jazdy, czy to są kobiety, czy… – I co jest lepsze: seksoholizm czy alkoholizm? Czesław Mozil: Dzięki Bogu póki co jeszcze wiem, kiedy to i to robi się niesmaczne. To są ucieczki. Nie robię z siebie strasznego dramatu, jestem normalnym chłopakiem, lubię pracować. Ale wiem, że mi łatwo przychodzi rozwalać się na kawałki i potem muszę zbierać te klocki, bo jestem wielkim marzycielem, marzę sobie… – O wielkiej muzyce? Czesław Mozil: Jak ja mogę marzyć o rodzinie, której nie mam? Teraz wszyscy moi przyjaciele zaczynają mieć dzieci, a co ja robię? Więc ja wierzę w rodzinę i dzieci, chciałbym się spotkać z tobą za parę lat i powiedzieć: „Jestem szczęśliwy”. Albo może jestem szczęśliwy, nawet jak jestem sam? – Ja o muzyce, Ty o rodzinie. Męczy Cię ten brak miłości. Czesław Mozil: Nie mogę powiedzieć, że jest mi naprawdę dobrze w tej chwili. A znowu ta czułość, którą pamiętam, z tymi paroma partnerkami, ona jest niezwykła! – Jesteś piewcą Polski B, C, przedmieść, małych miasteczek. W Twoich teledyskach większość bohaterów to zwykli ludzie ze swoim zwykłym życiem. Czemu Cię to tak urzeka? Czesław Mozil: Bo to jest niesamowite, że jest taka stacja jak TVN! Oni kreują tą Warszawę, Warszawa jest tutaj, tylko że bez tych mniejszych miasteczek by tej stacji nie było. – Bo tam jest oglądalność. Czesław Mozil: Tak! – I oglądalność przeżywa i Ty o tym piszesz i o tym śpiewasz. A co w ogóle o tym wiesz? Czesław Mozil: Może dużo nie wiem, ale byłem zmuszony do jeżdżenia po Polsce. Taki pan Andrzej Kuba Florek usłyszał naszą demówkę i zaczął nam organizować trasy. A że trudniej mu było załatwić koncert w Warszawie, jeździliśmy po prowincji. I tam spotykam ludzi, dla których ta Warszawa i to, co się dzieje w telewizji… – To inny kontynent? Czesław Mozil: Tak! A tu nagle przyjechałem ja i jeszcze dziękują mi, że patrzę im w oczy! – A nie miewasz na prowincji takich pokus, żeby jakąś dziewczynę stamtąd zabrać i tu ją, na ten kontynent Wawa wsadzić, zmienić jej życie, bo możesz to zrobić? Czesław Mozil: O tym jest taka piosenka „W sam raz”. Nie, bo to by było straszne dla niej i dla mnie. – Moim zdaniem byś zrujnował nie ratował. Czesław Mozil: To rzeczywiście byłby hard core. – Stoisz okrakiem między kontynentem Wawa i polską prowincją. I wygląda na to, że prowincja bardziej Cię podnieca. Czesław Mozil: Ależ pewnie! Uwielbiam ekipę, jak robimy „X Factor”, ale potem uciekam do swojej knajpy na Pradze, lokalnej. Powiem szczerze, że tu, na Pradze, pierwszy raz czuję się jak w domu, w tym moim dwupokojowym mieszkanku. – Masz meble? Łóżko czy materac? Czesław Mozil: Mam meble. Nie mogę sobie pozwolić na wielki lans, 300 metrów kwadratowych, więc w tych 30 metrach mam białą podłogę, wreszcie mam kuchnię. Mam dużą wannę, bo moja eksdziewczyna powiedziała mi: „Pralka do kuchni i duża wanna”. I teraz prawie codziennie jej za to dziękuję, bo ta wanna mieści dwie osoby. Ale jak robisz łazienkę, kupujesz telewizor za 250 złotych, taki mały, i masz w łazience telewizor. I sobie oglądam tam dziennik, taki mały lans. Nic więcej. I jest pianino, jest kanapa i kupiłem sobie bieżnię. Tylko to się mieści. Rolety jeszcze na wszystkie okna, bo mam szkołę tuż obok. Kiedyś o tym zapomniałem i cztery okna piątej klasy przez chyba pięć minut patrzyło, jak chodziłem nago. Jak się obróciłem i ich zobaczyłem, a oni mój wzrok, zaczęli tak piszczeć! Więc ja szybko do windy, po rolety, zamówiłem pana i wszystko jest teraz ciemne. – Jak się dogadujesz z Kubą? Obaj jesteście adehadowcy i samce alfa, więc jak się spotykacie, to chyba mówicie równocześnie i nie słuchacie się nawzajem? Czesław Mozil: Nie. Siedzimy te pół godziny, kiedy jedziemy na live, i wtedy jest świetna, piękna rozmowa. Ja ten czas wykorzystuję, żeby dostać parę porad. – Czyli to on musi wygrać? Czesław Mozil: Ja sobie pozwolę powiedzieć, że nie zawsze wygrywa. – Ale musi, ma ten pęd do tego. Ty też go masz? Czesław Mozil: Tak, ale on jest niezwykły. Ostry zawodnik. – Kto więc jest większym samcem alfa – Ty czy Kuba? Czesław Mozil: … – Ciężko Ci przechodzi przez gardło? Czesław Mozil: Logiczne, że ja, nie ma żadnej kwestii! O takich sprawach to ja z Kubą nie rozmawiam. – Ciężka robota bycie samcem alfa. Trzeba zawsze udowodnić swoją przewagę. Czesław Mozil: To jest ciężka praca być samcem alfa koło Kuby, tak mówiąc z przymrużeniem oka. To jest człowiek bardzo wrażliwy i ma dużo dystansu. – Tylko nie do siebie? Czesław Mozil: Dla mnie to jest frajda, że nie muszę mieć poczucia, że poznaję takie osoby, jak Tatianę czy Kubę, bardzo głęboko. Dla mnie wystarczy to, że mogę otworzyć się do pewnego punktu, z szacunkiem wobec nich, że po prostu mi się z nimi świetnie pracuje, a jutro spotykam swoją kapelę, zjem z nimi obiad, jest techniczny, kierowca, moja menedżerka – jak rodzina. – A jak Ty skończysz? Czesław Mozil: Może się skończy nagle, bo widzę, mam przyjaciół, którzy kończą nagle. – Ale możesz żyć uporczywie. Będziesz popadał w zapomnienie, taki przebrzmiały gwiazdor… Czesław Mozil: Tak bym nie chciał być zmierzły i zakompleksiony. Nie chciałbym, żeby wszystkie kompleksy, które mam, kiedyś obudziły się i pokazały inną część mnie. To by było straszne! – Jakie masz główne kompleksy? Czesław Mozil: Jako muzyk, twórca. Zawsze jest pytanie, czy to, co się robi, ma sens, bo ja to chcę, ale może… – Przeżyje Ciebie? Czesław Mozil: Tak. To jedna rzecz. Ale też czy przyjdzie dzień, że nie będzie ludzi na sali? Albo wielki strach, jak z bajki Andersena, że idzie król, a nagle jedno dziecko mówi: „Przecież on jest nagi, o co tutaj chodzi?”. – Jesteś nagi? Czesław Mozil: W jakim sensie, że mam strach, czy to, co robię, komuś się nadal będzie podobać, czy następne będzie się podobać, czy przyjdą jutro na koncert? Za każdym razem jak wychodzę na scenę, nie oczekuję oklasków. – Nie masz pewności, że będą? Czesław Mozil: Chciałbym, ale mogę tylko prosić cały czas o akceptację. Przed oklaskami jestem zesrany, bardzo pokorny. – To jest strach, nie pokora. Pokora to jest coś innego. A jakie masz inne kompleksy? Czesław Mozil: Tego małego chłopaka, metr sześćdziesiąt dziewięć. – Kurdupel? Czesław Mozil: Tak. – Z brzuchem na dodatek, co prawda gubisz trochę ostatnio ten brzuch. Czesław Mozil: Gubię go przez 16 lat – od czasu, jak zacząłem pić piwo. – Kurdupel z brzuchem jest bardziej wiarygodny, śpiewając o nieszczęśliwej miłości, wszystko się zgadza. Czesław Mozil: Tak. I z kurduplem to już się nic nie zrobi, ale z tym brzuchem… I to jest coś takiego, że inni faceci myślą: On nie jest żadnym zagrożeniem. A jestem. Rozmawiał Piotr Najsztub Zdjęcia Adam Pluciński/MOVE Stylizacja Dorota Zielińska Makijaż Magda Pieczonka Fryzura Sylwia Kiliś/Metaluna Produkcja sesji Ula Szczepaniak
Siema! Przeczytałam chyba wszystkie Wasze historie i tak sobie postanowiłam, że napiszę tez swoją. No to tak... kobiety, a raczej wtedy jeszcze "zbuntowane nastolatki" podobały mi się juz gdy jeszcze chodziłam do podstawówki. Tylko, że wtedy kompletnie nie wiedziałam co ze mna jest i nikomu o tym nie mówiłam, wiec tak trwałam w niepewności aż do końca gimnazjum. A raczej prędzej zaczęłam podejrzewać fakt, że bardziej pociągają mnie kobiety. Ale dopiero wtedy zaczęłam rozkminiać, jak w 1gim. zakochałam się po 10min od poznania, w mojej koleżance. To dopiero był strzał! Do dziś stwierdzam fakt, że jest to zjawiskowa dziewczyna, mimo że ma chłopaka* na początku bardzo chciałam ja poznać. Co chwilę rozmawialysmy i takie tam. Po prostu stałysmy się koleżankami. Po wakacjach, była to 2gim. miałyśmy coraz to lepszy kontakt ze sobą. Mimo, że widziałysmy się tylko w szkole. Ja zaniedbalam wtedy swoje przyjaciółki i poswiecalam więcej czasu dla niej. Ale skroce trochę historie, bo to dużo pisania jest. Taśma w przód i kończymy 3gim, jest super! Pani "K" parę razy się do mnie zbliżyła, mówiła często ze jest bi ale ja i tak nie kumałam zbytnio tego. Zaczęły się wakacje... mi odbiła palma. Zaczęłam prace w barze na kuchni, tak już w tym wieku a nawet i prędzej... rozpiłam się. Po pijanemu napisałam jej , że ja kocham itp. odpisała tylko, że mam odpuścić. Nie zrobiłam tego. Po tygodniu się z nią spotkałam. Wytłumaczyłam wszystko i było ok. Ale nic z tego nie wyszło, chociaż ja kochałam... Znowu taśma w przód. Szkoła średnia. Oczywiście klasa mi nie podeszła i nie chodziłam przez prawie miesiąc do szkoły. Chcieli mnie wylać. Ale zaczęłam chodzić i okazało się , że klasa jest spoko. W sumie były to same dziewczyny. Tam zaprzyjaźniłam się z panią "A" . Spodobała mi się. Zauroczylam się od razu. Zajebiście spędzałam z nią czas. Demoralizacja 100%. Codziennie się kłóciłyśmy i codziennie mowiłyśmy, że się kochamy. Ja kochałam trochę inaczej. Jak skończyła się szkoła, powiedziałam jej o wszystkim ale nie zrozumiała. Tez ma teraz chłopaka i jest szczęśliwa. Nie mam z nią kontaktu. Od tamtego czasu, nie zwracałam uwagi na nikogo, bo nikogo nie szukałam. Nie wiedziałam w sumie czego chce. Umawialam się parę razy z chłopakami ale do niczego nie doszło. W końcu pojełam sprawę. Wiedziałem, że jestem lesbijka i koniec tematu. Nie mogłam się tak dalej oszukiwać. Poznałam później panią "D". Ona się pierwsza zakochała. Ja musiałam z tym poczekać, bo praktycznie jej nie znałam ale była piękna i z czasem poczułam to samo. Miałyśmy wiele wspólnego. Zbliżałysmy się z każdym dniem, miesiącem coraz to bliżej. Kochałam ja ponad wszystko. Było wtedy tak pięknie, chociaż mieszkałyśmy od siebie kilkaset kilometrów dalej. Ale bajka się musiała jednak skończyć. Zdradziła mnie z chłopakiem, ale po miesiącu z nim zerwała. Próbowałam wszystko naprawić, mimo że to Ona mnie zostawiła. Ale nic z tego... nie chciała wchodzić do tej samej rzeki 2×. Odpuściłam w pewnym sensie teraz tez ma chłopaka, choć nadal coś do niej czuje. Zaczęłam się "staczac". Alkohol, narkotyki w sumie to drugie było z umiarem. Ale skończyłam z tym. Może nie z alkoholem. Mniejsza o to.. W sierpniu ubiegłego roku, zaczęłam się spotykać z panną "K". Nic do niej nie poczułam ale wiedziałam, że Ona do mnie tak. Jednak wyjechałam i ja zostawiłam. Ale wróciłam. Spotkałam się z nią. Zbliżałysmy się do siebie, ale ja nadal nic nie poczułam. Zostawiłam ja po raz kolejny. Zraniłam ja , bo mnie kochała ( może nadal kocha). Sama nie wiem dlaczego tak się stało. Żałuję w sumie tego .. Nadal chyba kocham pannę "D". Sama nie wiem. Konwersuje z wieloma dziewczynami. Niedługo wracam na stare śmieci i każda chce się spotkać, chociaż do żadnej nic nie czuje. Chciałabym się na nowo zakochać. Poznać tą jedyną i z nią trwać. Ale to zapewne ma tak większość dziewczynyn. Czyż się nie mylę? Najwidoczniej musze jeszcze trochę poczekać. Tak raczej jest mi pisane. Pozdrawiam i pije Wasze zdrowie dziewczyny! * Strasznie dużo tematów pominelam. Mając dopiero oczko 21 , przeżyłam zbyt wiele, ale to kiedyś przeczytacie jak napisze o tym książkę. ______________________________________________ Wasze historie, przeżycia, coming-out'y, jakieś problemy możecie wysyłać nam na maila albo formularzem kontaktowym na dole.
chciałbym się zakochać na nowo